Moraczewski Mikołaj

Moraczewski Mikołaj (1855-1916) – łomżyński korespondent ludowy, dziadek ś.p. Donaty Godlewskiej. Był synem Michała i Marianny z Zambrzyckich. Przyszedł na świat 10 września 1855 r. w Krzewie, nieopodal Łomży (parafia i gmina Drozdowo). Ożenił się w 1880 r. z Emilią z Nosarzewskich z Siemienia. Znał język rosyjski i niemiecki. Pisał początkowo pod pseudonimami. Pierwszy tekst jego pióra ukazał się prawdopodobnie w „Zorzy” (wydanie z 25 lipca 1895 r.) Autor, kryjący się pod pseudonimem „Czytelnik spod Łomży”, zaczął w sposób typowy dla ówczesnych korespondentów, zatem od informacji o pogodzie, stanie upraw przebiegu prac polowych. W październiku 1896 r. „Zorza” opublikowała dłuższą korespondencję Mikołaja Moraczewskiego. „Włościanin z Krzewa” ubolewał m.in. nad psuciem się kartofli (pożywienie głównie „ludu małorolnego”), załączył podziękowanie za nadesłane mu nasiona, w tym i buraków-mamutów oraz panu Wawelbergowi za „jego nakład powieści Sienkiewicza”. Pod tym listem znalazł się dopisek Maksymiliana Malinowskiego, redaktora „Zorzy”, później także „Zarania”, jednego z przywódców PSL „Wyzwolenie”. Malinowski pochwalił korespondenta z Łomżyńskiego za ciekawe listy i poparł propozycję autora rozwinięcia „przemysłu miodowego”. Jeszcze w 1896 r. Moraczewski zadebiutował i w „Gazecie Świątecznej”. „Parafianin z Drozdowa” odmalował w najczarniejszych barwach karczmę, w której słychać „istne wycie potępieńców”, a ściany nieraz już „krwią zbryzgane”. W 1900 r. Towarzystwo Przemysłu i Handlu przyznało Moraczewskiemu nagrodę za opis własnych „włości”. W 1902 roku zakończył pisanie do „Gazety Świątecznej”. Nadciągnęły lata niespokojne, wojna rosyjsko-japońska, „krwawa niedziela”, wypadki rewolucyjne. „Włościanin z Krzewa” utrzymywał coraz liczniejsze kontakty z przedstawicielami obozu narodowego w Łomżyńskiem (m.in. z Konstantym Długoborskim, Stanisławem Siennickim, Romualdem Bielickim, Lutosławskimi), ale także z ludowcami (Tomasz Nocznicki), redaktorami pism warszawskich. W miejscowym środowisku konspiratorów („związkowi”) znaleźli się jeszcze: najstarszy syn Mikołaja – Michał, córka Wiktoria z mężem (Ludwik Oleszek), organista z Drozdowa – Gąsiorowski, z tejże wioski Mioduszewski, Jagielski z Kossak i inni. Mioduszewski – 20-letni stolarz – był nawet głównym wykonawcą nieudanego zamachu na gubernatora łomżyńskiego – barona S. Korffa (3 lutego 1904 r.), ukrywał go potem Mikołaj Moraczewski i z pomocą innych „związkowych” wyekspediował nielegalnie do Ameryki. W 1905 r. Mikołaj, Michał, Wiktoria Moraczewscy kolportowali ulotki, podtrzymywali łączność z organizacją w Łomży. Młodsi synowie Mikołaja – Wacław i Mieczysław otrzymali polecenie przerwania zajęć w pobliskiej szkółce. Michał zaś ze studentem z Warszawy Grzegorzem (ps. „Zielony”) przyczynili się walnie do wybuchu strajku rolnego w Bożejewie (23 lipca) i Janczewie, a sam wziął też udział w akcji na kasę w Wysokiem Mazowieckiem. Władzom carskim udało się aresztować Michała Moraczewskiego i znaleźć przy nim wydawnictwa Polskiej Partii Socjalistycznej („Kurierek Majowy”, ulotka „Bracia chłopi”); zatrzymanego uwolniono z pomocą przekupionych strażników więziennych, wysyłając za ocean. W domu Moraczewskich kilkakrotnie żandarmi przeprowadzali rewizje, śledzono rodzinę. W trakcie i tuż po wydarzeniach lat 1905-1907 Mikołaj Moraczewski zradykalizował swe poglądy społeczno-polityczne, nawiązał ścisły kontakt z ludowym „Zaraniem”. Pisał wówczas ładną polszczyzną: Rok przed wybuchem I wojny światowej ukazała się ostatnia w „Zaraniu” korespondencja M. Moraczewskiego. Tłumaczył w niej autor: „dawno już nie miałem pióra w ręku, bo ręka ociężała od pracy, a głowa od niepowodzeń i frasunków”. Jakby tracił nadzieję na szybką poprawę stosunków międzyludzkich i sytuacji chłopów. Z goryczą pisał o pogoni za pieniądzem, bójkach o kawałek ziemi, dzikości obyczajów. We wsi Olszyny „kura jednego sąsiada wlazła do ogrodu drugiego, a ten ją zabił. Właściciel złapał za cegłę i tak uderzył sąsiada w głowę, że ten w kilka dni umarł. Oto obraz życia ludzkiego”. Ostatnia konkluzja autora korespondencji brzmiała: „Bez oświaty i cnoty żyć nie można godnie; bez nich z ludu będą potwory, a ich czyny – zbrodnie”. Zasilił Moraczewski i łomżyńską „Wspólną Pracę”. W numerze z 2 lipca 1910 r. pojawił się jego artykuł – apel. Autor znalazł w ziemi kawałki kafli z podobiznami orłów polskich. Pisał: „Brzegi Narwi pod Krzewem są prześliczne. Gdy nieraz o zmroku, po pracy, odpoczywam na wzgórzu – przychodzą mi na myśl dawne świetne czasy, kiedy Ojczyzna była wolna, piękna i bogata! Każda miejscowość historyczna, każda drobnostka wydobyta z matki – ziemi winna stanowić drogie sercu naszemu pamiątki, bo przypominają przeszłość i każą myśleć o przyszłości. Prawda, los nam nie sprzyja, przynosi coraz nowe cierpienia, nowe próby. Nie upadajmy na duchu: cierpienia dają chart i siłę odporną na wszystko co złe, zwiększają szeregi bojowników o ideały narodowe, zbliżają chwilę odrodzenia”. Latem 1915 r. przed wkroczeniem Niemców, Moraczewscy wyjechali do Rosji, zostawiając w Krzewie dorobek całego życia. I na wygnaniu Mikołaj Moraczewski podjął się obowiązków społecznych, został instruktorem Centralnego Komitetu Obywatelskiego, pomagał uchodźcom, jeździł do Moskwy. Zmarł jednak wkrótce, bo jesienią 1916 r. w Rosławiu (gub. smoleńska). Do kraju wróciła po latach rodzina, nie osiedlając się już jednak w Krzewie. Tak skończyła się biografia Mikołaja Moraczewskiego, obywatela i Polaka, człowieka czynu, godnego pamięci potomnych. Adam Cz. Dobroński

 

Źródło: Sędziak Henryka, Nazwiska mieszkańców ziemi łomżyńskiej zasłużonych dla miasta i regiony w I poł. XX wieku (III) [w:] Polszczyzna Mazowsza i Podlasia. Językowa przeszłość i współczesność Mazowsza i Podlasia, pod red. Henryki Sędziak i Doroty Czyż, Łomża, Towarzystwo Kultury Języka Zarząd Główny w Warszawie Oddział w Łomży, 2015, t. XIX, s. 131-157.