Kuźwa Zygmunt

Kuźwa Zygmunt, ks. – od 1937 r. ostatni administrator łomżyńskiej parafii ewangelickiej. Syn nauczyciela Ludwika i Zofii z domu Wąsikowskiej urodził się w Warce 24 lipca 1904 roku. Po ukończeniu gimnazjum im. Górskiego w Warszawie, podjął studia na Wydziale Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył w 1933 r. Ordynowany 23 marca 1933 roku przez ks. bp. Juliusza Burschego, kilka miesięcy pełnił obowiązki wikariusza stołecznego. W lipcu 1926 r. ewangelicy w Czerwionce, podlegający administracyjnie parafii w Rybniku, otrzymali do dyspozycji mały kościółek zbudowany na terenie kopalni Dębieńsko. Nieporozumienia na tle narodowo-językowym doprowadziły do poważnej zmiany w niedawno powstałej parafii. Na zebraniu parafialnym 1 listopada 1934 r. większość obecnych postanowiła odłączyć się od parafii w Rybniku i powołać dla Czerwionki własnego duszpasterza Polaka, który odprawiałby nabożeństwa w języku polskim (parafia liczyła wówczas około 300 dusz, w tym około 40 dzieci w wieku szkolnym). Na stanowisko to, od 1.11.1934 r, został wyznaczony ks. Zygmunt Kuźwa. Nowy proboszcz, odprawiający nabożeństwa w języku polskim, pracował w zborach w Czerwionce i Rybniku do końca 1936 roku. Obok pracy duszpasterskiej bardzo mocno zaangażował się w działalności Towarzystwa Ewangelików Polaków i Związku Polskiej Młodzieży Ewangelickiej. 1 stycznia 1937 roku ks. Zygmunt Kuźwa objął stanowisko proboszcza w Łomży. Jako młody i energiczny duchowny szybko nawiązał kontakt i zdobył zaufanie parafian. Z ich pomocą odnowił kościół, wiele czasu poświęcając, podobnie jak w Czerwionce, młodemu pokoleniu. Wszyscy parafianie byli z niego dumni. Młody proboszcz założył w Łomży rodzinę, żeniąc się z Franciszką Świtajewską. 27 lipca 1939 roku urodził się im syn Zdzisław. Niewiele ponad miesiąc później wybuchła wojna. Jedna z pierwszych bomb, które spadły na miasto poważnie uszkodziła z takim trudem odremontowany kościół. Ostatecznie mury kościoła, usytuowanego u zbiegu ulic Rządowej i Zjazdu, zostały w 1944 roku przez ustępujących Niemców wysadzone w powietrze. Ocalał jedynie „dom pastora” mieszczący przez pewien czas Muzeum Północno – Mazowieckie, a na miejscu dawnego kościoła wybudowano obecny hotel „Polonez”. Nie ma wiarygodnych dokumentów, ale można przypuszczać, że ks. Kuźwa już jesienią 1939 roku nawiązał kontakt z ZWZ. Świadczyć może o tym fakt, że kiedy wiosną 1940 roku, Niemcy ewakuowali swoich obywateli, a podstawą kwalifikacji do wyjazdu było m. in. wyznanie ewangelickie, kilka zagrożonych represjami okupanta rodzin katolickich otrzymało od ks. Kuźwy, jako proboszcza parafii ewangelickiej, potrzebne dokumenty. Księgi parafialne i pieczęcie ks. Kuźwa wywiózł z Łomży do Warszawy i przechowywał je aż do Powstania. Po przekroczeniu granicy grupa „fikcyjnych Niemców”, wśród których znalazł się także ks. Zygmunt Kuźwa z rodziną, pojechała do Warszawy, a pozostali (rodziny Strublów, Meierów, Szulców czy Świtajewskich), osiedlili się w Rzeszy. W Warszawie – wspomina pani Halina Halweg – w skromnym przedwojennym mieszkaniu państwa Kuźwów, w administracyjnym budynku cmentarza Ewangelicko-Augsburskiego, poza panem Ludwikiem (ojcem księdza) i jego żoną Zofią, zamieszkali: ich córka – żona przebywającego w obozie niemieckim ks. Alfreda Hauptmanna z dziećmi Zosią i Jurkiem, oraz brat ks. Hauptmanna – Jerzy Hauptmann, a także synowie – ks. Zygmunt z żoną Franciszką i synkiem Zdzisławem, Eugeniusz Kuźwa – nauczyciel z żoną Natalią i synem Ludwikiem i Bertold Kuźwa – chemik. Łącznie 13 osób. Ciasnotę pogarszał fakt, że ciężko chory ojciec rodziny leżał w łóżku i nie można go było izolować. Zatrudniony jako urzędnik w Elektrowni Miejskiej ks. Zygmunt Kuźwa prowadził wraz z braćmi Bertoldem i Eugeniuszem, cały czas działalność konspiracyjną. Działał w konspiracji wojskowej i kościelnej. Między innymi pracował w nielegalnej organizacji kościelnej NAREW (Narodowa Rada Ewangelicka) przygotowującej do pracy księży ewangelickich w ramach akcji Śląsk i Mazury. Ks. Kuźwa miał po wyzwoleniu objąć parafię w Ełku na Mazurach. Brał udział w kolportażu prasy podziemnej oraz tajnym nauczaniu, ucząc dzieci religii, historii, modlitw i pieśni religijnych. Mieszkając obok cmentarza przyjmował transporty broni, którą ukrywał w cmentarnych grobowcach. W pierwszych dniach powstania współdziałał z żołnierzami AK na terenie Cmentarza Ewangelicko-Augsburskiego. Przed zajęciem cmentarza przez Niemców ks. Zygmunt (jak go wówczas wszyscy tam nazywali) i intendent cmentarza Emil Szulc z rodzinami, wycofali się w kierunku śródmieścia i zatrzymali w podziemiach kościoła ewangelicko-reformowanego przy ul. Leszno, skąd wkrótce Niemcy pod groźbą karabinów wygarnęli mężczyzn do rozbierania barykad powstańczych, a kobiety i dzieci skierowali do obozu przejściowego w Pruszkowie. Księdzu Zygmuntowi udało się, wraz z kilku innymi mężczyznami zbiec spod rozbieranej barykady na stronę powstańczą. Dotarli na Stare Miasto, gdzie ks. Kuźwa, przybierając pseudonim „Pleban” wszedł w skład nowo formowanego 169 plutonu 4 kompanii ppor. „Osy”. Od tej pory z bronią w ręku walczył jako prosty żołnierz pełniąc jednocześnie obowiązki kapelana. Nie stronił od żadnej pracy. Był na placówkach i barykadach, szedł na wypady, gasił pożary i ratował zasypanych. Kilkakrotnie odprawiał nabożeństwa. Pod koniec sierpnia część żołnierzy 4 kompanii, a wśród nich „Pleban” przeszła kanałami ze Starówki na Żoliborz, gdzie zostali włączeni do zgrupowania mjr. „Żubra”. 30 września 1944 roku ks. Zygmunt osłaniając wycofujących się kolegów, zginął śmiercią żołnierza, na placówce przy ul Gdańskiej 2. Po wojnie w 1946 roku został ekshumowany i pochowany na cmentarzu ewangelicko-augsburskim. Takie były wojenne losy ostatniego proboszcza parafii ewangelickiej w Łomży, księdza – powstańca „Plebana”.