Bonaparte Napoleon

Bonaparte Napoleon (1769-1821) – cesarz francuzów, podczas wyprawy na Moskwę w 1812 r. nocował dwukrotnie w Łomży. Najpierw w czerwcu 1812 r., kiedy pełen nadziei na zdobycie Moskwy parł na wschód na czele swojej armii i niespełna pół roku później… Uciekając spod Moskwy, sanie z cesarzem i jego świtą dotarły najpierw do przedmieść Wilna, skąd przez Kowno ruszyły dalej, ku Warszawie. Po drodze kilkusetosobowa kawalkada przejeżdżała m.in. przez Augustów, Grajewo i Łomżę, żeby 10 grudnia zjawić się niespodziewanie w stolicy Księstwa Warszawskiego.  Podczas krótkich postojów na drodze przejazdu Napoleon akuratnie płacił za pożywienie i inne rzeczy dostarczane jemu i jego ludziom. Podobnie było i w Łomży. Na internetowej stronie jednej ze szkół łomżyńskich można przeczytać informację, że Bonaparte zatrzymał się w Łomży w skromnym domku przy ul. Krzywe Koło, obok charakterystycznej bramy, zwanej dziś Bramą Napoleona. Tymczasem bardziej wiarygodna pozostaje wersja noclegu w budynku znajdującym się wówczas w miejscu obecnej poczty przy Placu Pocztowym. I poręczniej, bo „po drodze” i bardziej okazałe komnaty dla cesarza i jego świty. Faktem jest, że Napoleon zbytnio swoją klęską pod Moskwą się nie przejął, albo chciał o niej szybko zapomnieć, topiąc smutki w litrach dobrego wina. Co prawda, na początku prefekt łomżyński Jan Lasocki nie przejął się wcale żądaniem dostarczenia wina i jedzenia podróżującemu wielkiemu koniuszemu dworu francuskiego, Armandowi Caulaincourt. Kiedy jednak dowiedział się, kto kryje się naprawdę pod tym nazwiskiem, migiem począł wypełniać wszelkie polecenia.  Łomżyńskie menu cesarza nie było zbyt wyszukane: waza zupy „kartoflanki”, befsztyk, kiełbasy, półmisek kotletów wołowych i para kapłonów. Z własnej piwnicy Lasocki ofiarował na stół dwie butelki przedniej madery. Prawdopodobnie to z tej okoliczności pochodzi słynne powiedzenie Bonapartego: „Jeśli coś jest niemożliwe do wykonania, dajcie to zrobić Polakom”… Napoleon „popasał” w Łomży nieco ponad  trzy godziny. Odjeżdżając, francuski monarcha zostawił swoim gospodarzom  zapłaty 30 złotych luidorów, bardzo gorąco dziękując za gościnę. Jan Lasocki zapisał też w swoich notatkach m.in.: „Cesarz miał na sobie dnia tego mundur strzelców, a na nim tylko gwiazdę bez krzyża. Był ogolony, w bieliźnie świeżej, ale ubranie miał zniszczone. Bieliznę i odzież, zwyczajem francuskim, ofiarował właścicielce poczty”. („Biesiada poetycka”, T. LXIX nr 2, Warszawa 1911). I to pewnie dlatego po latach o wizytach Napoleona w Łomży z lubością opowiadała niezapomniana śp. p. Helena Czernekowa, która w swoim książkowym królestwie jeszcze przy ul. Sadowej prowadziła zaufanych między regały i ze skromnego, niepozornego pudełeczka wyjmowała – nie bez zakłopotania – kawałek starej tkaniny, dodając, że jest to fragment… napoleońskiego „niewymownego”, które  zostawił w Łomży tamtego grudniowego popołudnia… Dla Pani Helenki, zakochanej w historii naszego miasta,  ten kawałeczek tkaniny był chyba nawet czymś więcej niż relikwią…