Zagórski Stanisław

Stanisław Zagórski (1933-2015), dziennikarz, twórca i wieloletni redaktor naczelny tygodnika „Kontakty”, twórca i wieloletni prezes Społecznego Stowarzyszenia Prasoznawczego STOPKA, twórca Krajowego Klubu Reportażu z siedzibą w Łomży. Stanisław Andrzej Zagórski urodził się 20 sierpnia 1933 w Kozubowie, nieopodal Pińczowa w woj. świętokrzyskim. Wikipedia zaznacza: polski dziennikarz, redaktor, wydawca, działacz społeczny i kulturalny. Po studiach na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego przez wiele lat pracował w prasie ogólnopolskiej i regionalnej. Zaczynał jako dziennikarz „Głosu Olsztyńskiego”, publikował m.in. w „Przyjaciółce”, „Zarzewiu”, „Walce Młodych”, „Nowej Wsi”, „Trybunie Ludu”. Od 1973 związany z Białostocczyzną, był inicjatorem przekształcenia „Gazety Białostockiej”„Gazetę Współczesną”, zresztą przez wiele lat związany z tą redakcją. Publikował też w pierwszym piśmie polskich reporterów – białostockich „Kontrastach”.  W latach 80. tworzył od podstaw i był pierwszym redaktorem naczelnym łomżyńskiego tygodnika „Kontakty”,  skupiającego w tym czasie wielu młodych, zdolnych i szybko rozpoznawalnych w kraju  reportażystów. Kierowane przez Niego pismo było często nagradzane w krajowych  konkursach prasy regionalnej i lokalnej, m.in. w 1987 r. – „Laurem Wigierskim”. W 1981 r. zainicjował powstanie Społecznego Stowarzyszenia Prasoznawczego „Stopka”, nadającego Nagrodę i Medal Zygmunta Glogera,  organizującego konkursy pamiętnikarskie, a także prowadzącego policealne szkoły farmaceutyczne. Był twórcą i przewodniczącym Krajowego Klubu Reportażu Stowarzyszenia Dziennikarzy PRL, a także założycielem Fundacji Glogerianum i organizatorem międzynarodowych plenerów plastycznych. Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim (1979), Komandorskim (2001) i Komandorskim z Gwiazdą (2011) Orderu Odrodzenia Polski, który wręczono mu 11 listopada 2012 r. Był również kawalerem Medalu Komisji Edukacji Narodowej i Srebrnego Medalu „Zasłużony Kulturze GLORIA  ARTIS”.  Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej poczytuje sobie za zaszczyt, że w 2003 r. nasz wniosek o przyznanie red. Zagórskiemu dorocznej Nagrody Marszałka Województwa Podlaskiego Za Szczególne Dokonania w Dziedzinie Kultury spotkał się z uznaniem Pana Marszałka i Kapituły. Umarł pięć dni przed swoimi 82. urodzinami. Na szafce pozostały niewykorzystane tabletki, w „Stopce” – nowe, niezrealizowane plany, w Muzeum Demonów, Niesamowitości i Straszydeł – zasępione gęby diabłów. W myślach przyjaciół (a miał ich wielu) – pamięć o zawsze ciepłej dłoni, pogodnym uśmiechu i stale otwartym, gościnnym sercu… I setki materialnych śladów, które Staszek od lat 80. w Łomży pieczołowicie zostawiał: tworzył, głaskał, nadawał im kształt i posyłał w miasto, w Polskę, w świat – ku ludzkiej radości i docenieniu tego, co robią dla swojej Małej Ojczyzny. Stanisław Andrzej Zagórski – wielki Nestor i niekwestionowany Dziekan łomżyńskiego dziennikarstwa zakończył swoje pracowite, jakże wspaniałe i owocne życie. Bez Stasia nic już nie będzie takie samo. Stasiu spod Pińczowa stał się łomżyniakiem całą swoją (szczerą do bólu, mądrą, odważną, a nade wszystko przyjazną) gębą. Wkurzały go decyzje magistratu – bez względu na opcje, które nim rządziły. Cieszył się każdą nową elewacją, ulicą, każdą nową twarzą, co dobrze zaczęła służyć miastu. Nieważne: w mundurze, koloratce, czy z plecakiem gimnazjalisty. Twarde chłopisko nie wstydził się łzy, gdy odchodził np. Janusz Berner… Niespełna dziesięć miesięcy temu, podczas  sumowania  25. edycji Konkursu Glogerowskiego Stasiu mówił m.in.: „STOPKA została stworzona  przez elity regionalne i stara się zawsze być na ich usługi. Mamy szczęście, że od  pierwszej chwili w sposób niejako naturalny udało się nam zbliżyć do siebie największe autorytety polskie: prof. Aleksandra Geysztora, prof. Janusza Tazbira, prof. Henryka Samsonowicza i innych uczonych, którzy uznali, że ze STOPKĄ warto się zadawać, bo oprócz życzliwości znajdą dla siebie pole szerszego działania ku pożytkowi ogółu (…)” Ubiegłoroczny laureat konkursu, prof. dr hab. Jan Miodek mówił „Wiadomościom Łomżyńskim” m.in.: – Odbyłem pierwszy spacer po Łomży i od razu dołączyłem ją do swoich ulubionych miejsc w Polsce, takich jak Kazimierz nad Wisłą, Płock, Sandomierz, Opole – przytulnych, nastrojowych, promieniujących zarazem tradycją i dobrami kulturowymi (…) Ja zachowam w pamięci przede wszystkim dni i noce spędzone ze Staszkiem, Jurkiem Brodziukiem i kilkoma jeszcze kolegami w redakcji „Kontaktów” (pracowałem wtedy w tym samym budynku przy ul. Świerczewskiego 7 – obecnie Al. Legionów 7, na parterze, w redakcji „Gazety Współczesnej”), zwłaszcza w trakcie prac związanych z tworzeniem i przygotowaniem pierwszej sesji Krajowego Klubu Reportażu. Obaj ze Staszkiem byliśmy członkami Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Godziny spędzone nad skompletowaną przez Staszka listą z ponad 200 nazwiskami… Dziesiątki telefonów do najbardziej znanych wówczas w Polsce reportażystów, reporterów, publicystów i dziennikarzy. Z prawa i z lewa. Łomża? A gdzie to jest? Klub Reportażu tworzycie? No, bez jaj…! Staszek brał na klatę te żarty, aluzje, docinki. Po kilku tygodniach do Łomży zjechała  cała  śmietanka polskiej żurnalistyki – najwspanialsze nazwiska. W redakcji tworzyła się lista członków Klubu Reportażu. Ta noc w Lesie Jednaczewskim przy ognisku zapisała Łomżę na zawsze w wielu dziennikarskich sercach. Tych z prawa i z lewa! Dzięki Staszkowi, któremu tuzy polskiego reportażu jednogłośnie powierzyły funkcję swojego przywódcy! Zapamiętam też ten pamiętny czas z jesieni 2008 roku, kiedy odechciało mi się bawić w wyścig szczurów w „Gazecie Współczesnej” (sprawdziło się chińskie przysłowie o niewchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki!)… Kto zadzwonił pierwszy z ofertą roboty? Oczywiście, Staszek… Staszek, dziś mogę już tylko żałować chwil z Tobą nie spędzonych. Bo każde spotkanie uczyło mnie patrzenia na ludzi, poznawania ich, ale przede wszystkim – zarażało i porażało twórczym niepokojem, inspirowało do szukania w dniach nam powierzonych nowych twarzy, nowych faktów, nowych celów… Wiem, że  wkurzysz się takim tekstem, ale bezradność moja jest dziś znowu o niebo większa od tej Twojej drogi ostatniej… WK